[vc_row][vc_column width=”1/1″][vc_column_text]W wigilię pierwszego dnia lata grupą 30 osób wybraliśmy się na 7 dni nad morze do przepięknego OŚRODKA SZKOLENIOWO-WYPOCZYNKOWEGO „LUDWISIA” w Dźwirzynie.

PIERWSZY DZIEŃ.

Sobota 20 czerwca ekipą 15 dzieci wraz z opiekunami wyruszyliśmy autokarem z Poznania nad morze do Dźwirzyna.
Na miejsce dojechaliśmy późnym popołudniem i od razu kierownik wycieczki Hania rozlokował wszystkich w pokojach. Żeby wakacje były jeszcze lepsze, dzieci dostały kieszonkowe na małe przyjemności.
Gdy już się rozpakowaliśmy i trochę odpoczęliśmy po podróży poszliśmy na kolację. Po kolacji cała wycieczka wyruszyła przywitać się z morzem, temperaturę wody organoleptyczne sprawdziła Hania i stwierdziła, że pogłoski o ciepłości wody to zwykła ściema ;-).
Na plaży jednogłośnie stwierdziliśmy, że jest bardzo ciepło i przyjemnie więc zrobiliśmy sobie długi spacer brzegiem morza obserwując zachód słońca.
Wieczorem wszyscy kładli się spać w bardzo dobrych humorach ( poza Mirkiem, któremu nastrój odrobinę popsuł fakt, że późnym wieczorem nie można już kupić kebabu 😉 ).

 

 

DZIEŃ DRUGI.

W niedzielę z samego rana obudziło nas pięknie świecące słońce więc humor wszystkim dopisywał.
Po śniadaniu poszliśmy na plażę powdychać trochę jodu i poopalać się. Plany z opalaniem pokrzyżowały nam małe chmurki, ale na szczęście nie padało.
Popołudniu zdecydowaliśmy, że trzeba sprawdzić Dźwirzyńską małą gastronomie. W wycieczce po pobliskich knajpkach oprowadziła Nas weteranka wakacji w Dźwirzynie Aldona pokazując te z najpyszniejszym jedzeniem. Obowiązkowo zjedliśmy regionalne potrawy wybrzeża, rybkę, gofry i lody.
Po kolacji wybraliśmy się na mały spacer po Dźwirzynie spalić zbędne kalorie.
Wieczorem maluchy poszły wesołe spać myśląc już jakie atrakcje czekają następnego dnia, a starsi jak zwykle małe pogaduchy przy kawce i soczku.

 

 

DZIEŃ TRZECI.

Poniedziałek od samego rana przywitał Nas typowo plażową pogodą.
Zaraz po śniadaniu prawie wszyscy wybraliśmy się na plaże. Niestety trojka dzieci, Paulina, Dawid i Rysio wraz z „Generalnym Kierowcą Wycieczki” 😉 Mirkiem musiało zrezygnować z plażowania, ponieważ wczesnym rankiem pojechało do szpitala do Szczecina na dializy.
Na plaży ekipa podzieliła się na podgrupki, jedni leniuchowali na kocyku, inni wybrali formę aktywnego wypoczynku grając w siatkówkę lub budując zamki z piasku. Mimo silnego, ale ciepłego wiatru znalazło się też kilkoro śmiałków, którzy postanowiło żarzyć kąpieli morskich. Reszta grupy nie dała się przekonać, że woda jest ciepła :-).
Po całym dniu spędzonym na słoneczku każdy ładnie się opalił, a niektórzy z dorosłych nawet troszkę za mocno.
Wieczór spędziliśmy na ośrodkowej świetlicy grając w tenis stołowy, piłkarzyki i karty.

 

 

DZIEŃ CZWARTY.

Czwarty dzień Naszych wakacji upłynął pod znakiem lenistwa. Każdy spał do ostatniej minuty i nic Nam się nie chciało cały dzień ;-).
Zaraz po śniadaniu zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie, zęby mieć wszystkich na pamiątkę, ponieważ zaraz potem musiała wyjechać do domu Rodzina Owczarczaków. Wszystkim z tego powodu było smutno. Nam, że Nas opuszczają, a im ponieważ bardzo im się tu podobało.
Mino pięknie świecącego słońca , tylko nieliczni zdecydowali się pójść na plaże, a to za sprawą silnego wiatru od morza. Nasza mała grupka morsów postanowiła się nawet wykapać, pomimo dużych fal.
Reszta grupy czas umilała sobie malutkimi spacerami, dużymi lodami oraz zabawą na ośrodku.
Po kolacji zorganizowaliśmy sobie grilla. Każdy mógł liczyć na coś pysznego, była rybka, kiełbaska i mięsko pysznie upieczone na grillu.

 

 

DZIEŃ PIĄTY.

Czwartek to jak dotąd najbardziej słoneczny dzień Naszego pobytu.
Wszyscy ( poza Pawliną, Dawidem i Rysiem, którzy znowu pojechali na dializy), zaraz po śniadaniu wybraliśmy się na plażę. Na plaży okazało się, że jest bardzo silny wiatr, jednak każdy był tak nastawiony na reakcję obronną naszego organizmu na nadmiar promieniowania ultrafioletowego potocznie zwaną opalenizną, że postanowiliśmy zostać.
Po około godzinie leżenia na kocu osłoniętym parawanami z czterech stron tak zmarzliśmy, że zgodnie postanowiliśmy przenieś opalanie na ośrodkowy dziedziniec.
Wieczorem każdy mógł się pochwalić ładna zaczerwienieniem ;-).

Dziś dojechała do Nas nowa wolontariuszka Aneta, witamy w Naszym gronie 🙂

 

 

DZIEŃ SZÓSTY.

Szóstego dnia pogoda sprawiła Nam psikus do południa dając deszczyk.
Wczesnym rankiem wrócił do Nas Mirek, przywiózł też kandydatkę na wolontariuszkę Ulę.
Czas spędzaliśmy na świetlicy. Dawid i Ewelinka ogrywali wszystkich w ping-ponga, a Ania z Ulą znęcały się nad Mirkiem ogrywając go w piłkarzyki.
Popołudniu przestało padać, więc każdy wybrał się na spacer po Dźwirzynie, a wieczorem już pogoda wróciła do normy i wyszło ładne słoneczko, co część z Nas postanowiło wykorzystać wybierając się na zachód słońca.
Reszta wczasowiczów wybrała ciepełko świetlicy.
Jak zwykle mors Tomek wskoczył między fale w bardzo wzburzony Bałtyk ;-).

 

 

DZIEŃ SIÓDMY.

Piątek to Nasz ostatni pełny dzień w Dźwirzynie, więc staraliśmy się wykorzystać go jak najlepiej.
Po śniadaniu wybraliśmy się na plażę i mimo silnego wiatru próbowaliśmy zażyć jak najwięcej kąpieli słonecznych i morskich po raz ostatni.
Popołudniowy czas dzieciaki postanowiły wykorzystać na wydanie reszty kieszonkowego, oraz ostatnie małe zakupy, lody, gofry i wycieczki rowerami po Dźwirzynie.
Wieczorem każdy pakując się myślał o powrocie do domów

 

 

DZIEŃ ÓSMY – OSTATNI.

Wszystko kiedyś się kończy, a to co przyjemne mija bardzo szybko, więc i Nasze wakacje też musiały się skończyć.
Zaraz po śniadaniu załadowaliśmy się do autokaru i ze smutnymi minami ruszyliśmy do Poznania myśląc już o następnej wycieczce.

 

[huge_it_gallery id=”84″][/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]